czerwca 27, 2024

Rowerem po Górach Kaczawskich

Rowerem po Górach Kaczawskich

Góry Kaczawskie... Wspaniałe widoki, rower, wolność… Realizacja relacji była jak dla mnie niesłychanie pracochłonna i rozłożona w czasie. Ciężki statyw na szyi, jazda pod górę. Powtarzanie ujęć przy „autofilmowaniu” (dzisiejsze selfie to inny świat). Biker, operator kamery, montażysta w jednej osobie. Materiały przeleżały kilka lat w szufladzie. Teraz zmontowałem na nowo. Widoki zapierające dech w piersiach. Na wszystkie cztery strony świata. Karkonosze, Rudawy Janowickie, Pogórze Izerskie i Kaczawskie. Wspaniała muzyka… Zdjęcia pochodzą z lat 2012 – 2017.

czerwca 27, 2024

Jak w kalejdoskopie

Jak w kalejdoskopie

Piękne Sudety Zachodnie, piękna Polska widziana z wysokości siodełka rowerowego. Nikończące się obrazy. Jak w kalejdoskopie... Sceny kręciłem w następujących miejscach:

Najtrudniejszy podjazd rowerowy w Polsce, Przełęcz Karkonoska, Szpindlerowy Młyn i Góra Plan, Góry Izerskie - Chatka Górzystów i Stóg Izerski, Wysoka Kopa z widokami na Karkonosze, Orle, Jizerka, Góry Kaczawskie - Łysa Góra, Chrośnica, Wleń, Karkonosze - Karpacz, Stegna, Gdańsk, Bałtyk, Jezioro Sławskie, rzeka Bug - Serpelice, Mielnik, Białowieża, Białystok, Mazury - Mikołajki, Kanał Elbląski.

czerwca 03, 2020

Alpejskie przełęcze

Alpejskie przełęcze
Przeważnie jeżdżę na rowerze samotnie. Wyścigówką, góralem lub rowerem trekkingowym obładowanym sakwami. Lubię to, bo jestem wtedy niezależny - sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem... Kiedy jednak w 1994 roku zaproponowano mi udział w grupowej wyprawie rowerowej nie zastanawiałem się specjalnie i zdecydowałem od razu na ten wyjazd. Wydawał się dość atrakcyjny, gdyż wyprawie miał towarzyszyć cały czas samochód z rzeczami, by kolarze mogli sobie jechać bez obciążenia – na wyczynowych maszynach.

czerwca 03, 2020

Kopenhaga

Kopenhaga
Kopenhaga była ostatnim przystankiem w podróży po Skandynawii w roku 1996. Zanim wjechałem na prom, którym miałem popłynąć do Polski, zwiedziłem miasto z aparatem w ręku. Zrobiłem kilkadziesiąt zdjęć. Spędziłem w stolicy Danii wtedy tylko jeden dzień i miałem poczucie niedosytu. Wróciłem do Kopenhagi po raz drugi w 1997 roku i oddałem się przyjemności fotografowania. Przechadzając się po uroczych uliczkach Strogetu rzadko udawało mi się tak wycelować, żeby w kadrze, gdzieś w rogu, po prawej czy lewej stronie, nie znalazła się jakaś Dunka jadąca na rowerze z zakupami, bądź Duńczyk wiozący dzieci z przedszkola rowerowym wózkiem. Rowery były wszędzie. Stały w specjalnych kojcach przed sklepami, podpierały ściany domów, czekały na właścicieli pod kawiarniami. Nowe, ładne i błyszczące. Stare i zardzewiałe, ale zawsze zdolne do jazdy. Wszystkie typy i marki. I ludzie. Kurierzy z przesyłkami, eleganckie panie, panowie w garniturach; do pracy i z pracy, sportowcy i turyści. Cykliści wpisani są w krajobraz tego wielkiego miasta. Moje zdjęcia Kopenhagi były prezentowane na wystawie fotograficznej w galerii Jeleniogórskiego Towarzystwa Fotograficznego w czerwcu 1998 roku.

czerwca 03, 2020

Skandynawia

Skandynawia
Myśl o wyjeździe do Skandynawii kiełkowała we mnie ładnych kilka lat. W 1995 roku udało mi się zrealizować marzenia. Dwa tygodnie przemierzałem Szwecję, Norwegię i Danię. Malmo - Ugglarpsharsbat - Boras - Radenefors - Kiolen (k. Holden) - Oslo - Flam (Sognefiord) - Oslo - Frederikshavn - Overby - Kopenhaga.

czerwca 03, 2020

Kanada

Kanada
Zdjęcia przywiezione przeze mnie z Kanady (1993) to czysto pamiątkowe fotki. Zawierają tylko pewną ilość informacji o miejscach, które zdążyłem odwiedzić podczas mojego krótkiego pobytu na prerii i w górach. Za oceanem bywa się rzadko. Zdaje się, że przyjemności płynące z wałęsania się rowerem po górskich i miejskich ścieżkach zadecydowały ( w tym przypadku ) o drugoplanowej roli mojego aparatu i mojej fotografii. A więc, z Kanady przywiozłem stertę pamiątkowych fotek (i jeszcze króciutki film). Ale dlaczego by ich nie pokazać internautom i podzielić się z Nimi swoimi wrażeniami...

czerwca 03, 2020

Großglocknerstrasse

Großglocknerstrasse
W 1990 roku pojechałem po raz pierwszy w Alpy. Na dojazd do nich wybrałem najkrótszą z możliwych dróg. Założyłem bowiem ambitnie, że dojadę tam i wrócę rowerem. Trasa wiodła na południe przez Pragę do Linz w Austrii, a dalej przez Salzburg do Zell am See i Bruck. To była moja baza wypadowa do zwiedzenia (wjechałem wtedy tylko do Fuschertorlu) Wysokoalpejskiej Drogi Grossglockner. Później „zaliczyłem” jeszcze Pass Thurn, by przez Kitzbuhel dojechać do Innsbrucku i dalej do … Ehrwaldu (małej miejscowości leżącej u stóp Zugspitze – tam zatrzymałem się kilka dni u przyjaciół). W drodze powrotnej, omijałem przełęcze. Przez Czechy – do Jeleniej Góry. Miałem wtedy ze sobą ulubioną lustrzankę dwuobiektywową prod. chińskiej: Seagull . Wszystkie zdjęcia podczas tej podróży robiłem na czarno-białej błonie Orwo ( o czułości 22 DIN) ze starych zapasów.
Copyright © Moje podróże , Blogger